OK, wszyscy widzimy, co
się dzieje za oknem. Śnieg albo breja, mróz albo jeszcze większy
mróz, zamiast Wielkanocy drugie Boże Narodzenie – wiosna w tym
roku wyraźnie zastrajkowała. Wstępnie myśląc o Projekcie Wiosna sądziłam, że będę pisać o spacerach, joggingu, lekkich
sałatkach i łapaniu pierwszych promieni słońca w parku, a
tymczasem bardziej wypada chyba napisać o tym, jak nie zasnąć nad
biurkiem i rozgrzać się po powrocie do domu. A przede wszystkim o
tym, jak znaleźć motywację do aktywności, kiedy wokół szaro,
buro i smutno.
Na początek więc kilka
pomysłów, które pomogą płynnie przejść w zdrowszy tryb życia i
jednocześnie zrobić coś przyjemnego dla siebie. I nie, nie będą
to rady w stylu: „jak masz ochotę na czekoladkę – idź
pobiegać” albo „obudź się rano godzinę wcześniej, żeby
zrobić sobie pełnowartościowe i skomplikowane śniadanie”, bo
jeśli ktoś jest w stanie takich rad posłuchać, jest najwyraźniej tak zdyscyplinowany, że nie potrzebuje już żadnych rad.
- Na śniadanie wypij smoothie. Kombinacje są nieskończone, a można wpakować do miksera całe mnóstwo antyoksydantów, witamin i minerałów. Poza tym robi się toto szybko, pije się toto szybko i nie trzeba rezygnować z cennych minut w łóżku. Moją ulubioną ostatnio kombinację podpatrzyłam w wegańskiej burgerowni Krowarzywa.
- Zamiast drugiej kawy wybierz zieloną herbatę. Dobra, łatwo mi mówić, ja nie lubię kawy. Wiem, że mnóstwo ludzi bez kawy po prostu się nie obudzi. Jeśli jednak nie jesteś kawoszem, pijesz ją wyłącznie dla kofeiny, a nie dla smaku, który starasz się zabić mnóstwem mleka i cukru, wypróbuj jeden z dziesiątek rodzajów zielonej herbaty albo yerba mate (w przypadku mate niewskazane jest przesadzanie z ilością – no ale to tak, jak z kawą).
- Chodź! Z pracy wróć piechotą. Albo chociaż z przystanku wróć piechotą. Albo pomaszeruj do lepszego sklepu dwa przystanki dalej. Największy smutek, jaki jestem sobie w stanie wyobrazić wygląda tak: zjazd windą na parking podziemny, droga do pracy, parking podziemny w pracy, wjazd windą do biura i z powrotem. Jestem osobą szczęśliwie niezmotoryzowaną i mam wrażenie, że póki nie zaczęłam ćwiczyć, ten fakt – chodzenie, chodzenie, chodzenie – ratował mnie przed nadwagą. Ustal sobie taką zasadę: jeśli tylko nie musisz jechać samochodem – nie jedź.
- Na deser zrób wegańskie trufle. No dobra, zjadłeś/zjadłaś zdrowy, lekki obiad, ale masz nieodpartą ochotę na coś słodkiego. I zaraz cała dieta, rozsądek, oczyszczanie – rozpuszczą się razem z czekoladą i kremem... a może nie. Wypróbuj pyszne, wegańskie, super-zdrowe, bakaliowe trufle. Przepis na moje ulubione pochodzi z nieocenionego bloga Jadłonomia i wygląda tak: po pół szklanki orzechów laskowych, migdałów, daktyli i suszonych śliwek, łyżeczka kakao. Miksuj w blenderze. Uformuj kulki. Obtocz w kakao. Zjedz.
- Zrób sobie rozgrzewającą, oczyszczającą kąpiel. Wymieszaj saszetkę soli gorzkiej (do kupienia w aptece) z 1/8 szklanki imbiru (świeżego lub w proszku). Wlej do wanny bardzo gorącą wodę. Przed kąpielą zrób masaż ciała (z dołu do góry, zawsze: z dołu do góry!). Prawdopodobnie szybko zaczniesz się pocić: to dobrze. Posiedź w kąpieli do 20 minut. Idź od razu do łóżka, w szlafroku lub piżamie, nie nakładaj kremów (możesz się posmarować rano, ale na razie chcemy totalnie odetkać pory skóry, żeby pozbywać się przez nie toksyn). Postaw obok łóżka szklankę wody, na wypadek, gdyby w środku nocy zachciało ci się pić. Uwaga: ponoć niektórzy następnego dnia czują się słabiej – podobnie jak w trakcie głodówki czy radykalnej diety oczyszczającej, dlatego najlepiej zaplanuj sobie kąpiel na weekend, a następnego dnia nie denerwuj się i pij mnóstwo wody.
Czy ten koktajl to przy uzyciu sokowirówku czy wystarczy blender?:)
OdpowiedzUsuńBlender starczy :)
OdpowiedzUsuń