Burgery wciąż jeszcze rządzą warszawską gastronomią i chociaż po piętach depczą im już nowe street-foodowe mody - zapiekanki, wursty czy tacosy - wciąż powstają nowe, zazwyczaj całkiem fajne burgerownie. Chodzę do nich z przyjemnością, ponieważ większość oferuje przynajmniej jeden rodzaj wegetariańskich burgerów, które uwielbiam. Kiedyś miałam nawet pomysł, żeby zrobić po wege-burgerach krótki, subiektywny przewodnik, ale ponieważ zapewne nigdy się do tego nie zabiorę, nadmienię tylko, że wśród moich faworytów znajdują się burgery z tofu z Prostej Historii (jadłam dawno temu, więc nie ręczę za to, czy wciąż są i czy wciąż są dobre), burgery z serem słupski chłopczyk w Lokalu Bistro i - ostatnio - sezonowy burger z burakiem, jarmużem, jajkiem i kozim serem z niedawno otwartej knajpki Tomka Woźniaka Burger Kitchen. Niestety nie pokochałam wegańskich burgerów z Krowarzywa, a bardzo żałuję, bo liczyłam na to miejsce - próbowałam dwóch i wydały mi się mało wyraziste, ale planuję dać im kolejną szansę.
Burgery domowe to osobna historia - lubię robić, lubię zajadać, choć, jak wspominałam, nie jestem fanką pieczenia, więc wiele zależy od tego, jakie kupię buły. Tym razem buła była średnia, ale prościutki, wegański, fasolowy kotlet - pierwsza klasa.
Burgery fasolowe z guacamole
Na burgery:
puszka czerwonej fasoli
mała cebula
olej do smażenia
po pół łyżeczki kminu, wędzonej papryki słodkiej i ostrej
szczypta soli
Cebulkę kroimy drobno, smażymy na oleju z przyprawami. Fasolę zgniatamy w misce, mieszamy z bułką tartą, podsmażoną cebulką i solą. Formujemy kotlety, smażymy na oleju.
Na guacamole:
dojrzałe awokado
malutka czerwona cebulka
1/2 małego pomidora
1 marynowana papryczka (lub kilka plasterków)
garść liści kolendry
sok z połowy cytryny
sól
Awokado rozgniatamy widelcem, pozostałe składniki kroimy drobno, mieszamy. Przyprawiamy do smaku solą i sokiem z cytryny.
Do podania:
bułki (u mnie ciemne buły z dynią)
ew. kwaśna śmietana, liście kolendry i pietruszki
O, dawno nie jadlam guacamole :>
OdpowiedzUsuńburger kozacki
Proste i dobre, czyli najlepsze! :)
OdpowiedzUsuń